Płyniemy w tym samym kierunku

Rozmowa z Aleką Polis, artystką wizualną, autorką cykli „Ławica” i „Cyklooksytocyna” realizowanych w Domu Utopii – Międzynarodowym Centrum Empatii.

Małgorzata Wach: 12 maja, a więc już dzisiaj o godz. 17.00 na Dużej Scenie Teatru Łaźnia Nowa odbędzie się wernisaż projektu „Ławica”. Możesz opowiedzieć o tym projekcie?

Aleka Polis: Bardzo proszę.

Na początek opowiedzmy o tym, co Cię zainspirowało do jego realizacji.  

Pomysł na „Ławicę” wziął się z konkretnego doświadczenia. 1 października 2019 r. jechałam autostradą A1 z Warszawy do Torunia, żeby dostarczyć rzeźbę na wystawę. W pewnym momencie rozpętała się wichura. Silny wiatr niemalże unosił mojego Matiza w powietrze. Trudno było mi utrzymać kierownicę. Deszcz zalewał szyby. Widoczność była ograniczona do minimum. Jeden nieodpowiedni ruch mój albo innego kierowcy mógł doprowadzić do katastrofy. 

W podobnej sytuacji byli wszyscy, którzy znaleźli się wtedy na autostradzie. To co nam pomagało w dotarciu do celu była przede wszystkim uważność. Miałam wrażenie, że byliśmy jednym wielkim stadem albo ławicą, która dba o siebie nawzajem. W jakiś niezwykły sposób wszyscy byliśmy połączeni. Czuwaliśmy nad sobą, obserwowaliśmy się, dostosowywaliśmy nasze ruchy do innych w oka mgnieniu. Po godzinie zagrożenie minęło, a ławica się rozjechała. Pomyślałam, że chciałabym kiedyś przełożyć to doświadczenie na język sztuki.

Ze swoim pomysłem pojawiłaś się w ubiegłym roku w Domu Utopii.

Od czasu wydarzenia na autostradzie zaczęłam uważniej przypatrywać się naturze. Dużo czytałam na temat ławic ryb, ale też o tym w jaki sposób funkcjonują stada i roje owadów. Zastanawiałam się jak te relacje mają się do zachowania, które można zaobserwować między ludźmi. Czy efekt ludzkiej ławicy możliwy jest tylko w sytuacji zagrożenia?

Do jakich wniosków doszłaś?

Myślę, że kluczowym słowem jest tutaj słowo intuicja, głębokie wejrzenie w naturę rzeczy, wewnętrzne podszepty, rodzaj podświadomości, której nie kontrolujemy. Możemy ją do siebie dopuścić lub odrzucić. Racjonalne myślenie, raczej odrzuca taki rodzaj działania. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do działań intuicyjnych na co dzień. Wtedy na autostradzie, to nie był sznur samochodów, które zazwyczaj dbają tylko o siebie. Nie mieliśmy jak się ze sobą skomunikować, ale każdy intuicyjnie wiedział co powinien zrobić. Nie było ważne czy ktoś jedzie w jakimś super wypasionym wozie, czy maleńkim aucie z długą historią, wszyscy ze sobą współpracowaliśmy. Pomimo dużego zagrożenia czułam się bezpiecznie. Miałam poczucie, że jestem częścią tej dużej ławicy.

Słownikowa definicja mówi, że ławica to „tymczasowa grupa ryb pływających razem w celu zapewnienia sobie pokarmu i większego bezpieczeństwa”.

Ławica porusza się na zasadzie emergencji, czyli tworzenia się nowych form i zachowań z pojedynczych, prostych elementów. Jest spontaniczna i niehierarchiczna. Nie ma w niej przywódcy, kogoś kto, tak jak w świecie zwierząt stałby na czele stada. Każda z ryb reaguje na to, co się w danym momencie dzieje. Tak też działają murmuracje, czyli wirujące stadnie ptaki (najczęściej szpaki). Proces myślenia, też jest spowodowany interakcją pomiędzy neuronami. Pojedynczy neuron nie jest zdolny sformułować myśli.

Skąd pomysł, żeby zrealizować ten projekt właśnie w Domu Utopii?

Miałam przeczucie, że Dom Utopii będzie idealnym miejscem do realizacji tego projektu, ponieważ dotyczy on empatycznych relacji różnych gatunków zwierząt, komórek, neuronów, a nawet atomów. Napisałam o tym pomyśle do Łukasza Trzcińskiego, którego znam już z innych projektów. Idea ławicy bardzo mu się spodobała i zaczęliśmy działać. Część warsztatową realizujemy w Teatrze Łaźnia Nowa, w której odbędzie się również piątkowy wernisaż. „Ławicę” będzie można również zobaczyć 13, 14, 15 i 16 maja.

Opowiedz proszę o warsztatach, które już zrealizowaliście.

Dotąd było to sześć spotkań, w których wzięły udział m.in. osoby z traumą wojenną, tancerze i choreografki, osoby z niepełnosprawnością intelektualną i ruchową oraz osoby znajdujące się w kryzysie psychicznym z jednego z nowohuckich Środowiskowych Domów Samopomocy. Te wszystkie spotkania uświadomiły mi, że na najgłębszym poziomie jesteśmy wszyscy podobni. Mamy podobne potrzeby i pragnienia. Jesteśmy równocześnie jednią i odrębnością.

Możesz to rozwinąć?

Jesteśmy zbudowani z tych samych pierwiastków. Łączy nas przede wszystkim woda. Według najnowszych badań naukowych woda została dostarczona na naszą planetę ok. 3,8 mld lat temu przez asteroidy z okolic Jowisza i Saturna, które w drodze do zderzały się z jonami wodorowymi ze Słońca. Osoby ludzkie w 60 procentach składają się z wody. Reszta pierwiastków związana jest z ziemią i powietrzem. Tak więc każdy z nas nosi w sobie kronikę życia na Ziemi, ale też kronikę Kosmosu. Niezależnie od tego czy należymy do królestwa bakterii, grzybów, porostów, roślin, czy zwierząt. Różnimy się składem procentowym pierwiastków i ich stopniem złożoności.  

Umiejętności wyuczone w szkole służą osobom ludzkim m.in. do rozwijania umiejętności związanych z rywalizacją, ściganiem się, udowadnianiem kto ma rację. Myślę, że każdy z nas, chociaż raz w życiu miał taką refleksję, błysk albo doświadczenie, że tym co się najbardziej liczy jest współpraca i bliskość z innymi ludźmi. Nikt nie jest samotną wyspą. Z jednej strony jesteśmy jako ludzie nastwieni na wyścig, a z drugiej – kiedy się na chwilę zatrzymamy – ta ciągła rywalizacja nam po prostu ciąży. Chcielibyśmy w końcu od niej odpocząć. Ciągłe porównywanie się z innymi buduje relacje oparte na wyzysku również samego siebie.

Większość z nas nie daje też sobie prawa do spontaniczności i zabawy.

Właśnie! Dlatego ważnym elementem „Ławicy” jest m.in. zabawa. Wielu z nas ma z nią spory problem, co doskonale było widać na warsztatach. Praca jako zabawa i zabawa jako praca.

To znaczy?

Zabawa to jest najlepszy sposób na uczenie się siebie i od siebie nawzajem. Bob Black w eseju „The abolition of Work” napisał, że praca w takiej formie jaką dzisiaj znamy jest podstawową formą dominacji. W pełni się z tym zgadzam. Zaproponował, żeby zamienić pracę na dobrowolną i produktywną zabawę. 

Spontaniczność, zabawa i kreatywność są w naszej kulturze zarezerwowane dla dzieci, ewentualnie dla artystów. Dorośli mogą się bawić tylko w ściśle określonych okolicznościach, inaczej muszą się liczyć z krytyką, zarówno tą zewnętrzną, jak i wewnętrzną. Widziałam to m.in. podczas naszych warsztatów. 

Możesz opowiedzieć o konkretnej sytuacji, którą zaobserwowałaś podczas warsztatów?

Osoby biorące udział w projekcie często miały problem z wyłączeniem rywalizacji i dominacji, ale po czasie zapominały o wyuczonych zachowaniach i weszły w „ławicowanie”. W jednym ze spotkań mieli wziąć udział seniorzy – tancerze. Myśleli, że nasze warsztaty będą się odbywały według ściśle określonego scenariusza, czyli że będziemy wykonywać jakieś układy choreograficzne. Kiedy się okazało, że nasze działanie oparte są przede wszystkim na spontaniczności, a co za tym idzie zakładają pewien element zabawy, u wielu z nich pojawiła się blokada.

Jedna z uczestniczek powiedziała, że do takiego projektu powinniśmy zaprosić dzieci, a nie dorosłych. Zapytałam, dlaczego dorośli nie mogą się tak po prostu pobawić podczas takiego projektu?

I co usłyszałaś?

Była rozczarowana tym, że nikt im nie będzie mówił ma robić, bo jako tancerka jest przyzwyczajona do działania w taki właśnie sposób. Ma wykonywać określone ruchy. Nie była w stanie wejść w to, co zaproponowałam, nie chciała wyjść ze swojej klatki (tak to sama określiła), gdzie czuła się bezpiecznie. Reszta grupy przyznała jej rację. Ławica w tym przypadku przerodziła się w bardzo ciekawą dyskusję o strefie komfortu ludzi starszych w społeczeństwie.

Skąd – Twoim zdaniem – biorą się te blokady?

Myślę, że to jest powiązane z dwoma rzeczami. Po pierwsze z lękiem przed oceną, a po drugie z lękiem przed zmianą. Wytrącenie z rutyny u wielu ludzi powoduje pewien element zagubienia. A przecież ciągłe powtarzanie tych samych „punktów programu” nie jest rozwojowe. Zabija ciekawość. Mówiąc o lęku przed oceną, mam na myśli nie tylko ocenę zewnętrzną, ale również wewnętrzną. Czyli tego kulturowego krytyka, który mówi nam, co wypada, a co nie. Dlaczego nie można pozwolić sobie na zabawę w tzw. zwykłej codzienności, tylko trzeba się do niej specjalnie przygotować. Nie mam oczywiście na myśli jakiegoś wielkiego balowania, tylko pewien rodzaj spontaniczności, która daje nam radość, rozbudza ciekawość i pozwala nam się rozwijać.

A może my Polacy nie umiemy się bawić? Dorosłym przecież nie wypada. 

Myślę, że to może mieć związek z traumami, których doświadczyli nasi przodkowie m.in. podczas kolejnych wojen. To się w jakiś sposób zapisało w naszym DNA. Wydaje mi się też, że ogromny wpływ ma na to również przemoc, która jest wszechobecna w naszym społeczeństwie. Mam na myśli, nie tylko przemoc fizyczną, ale również psychiczną czy ekonomiczną, która w pewnym momencie, staje się czymś tak normalnym, że przestajemy ją zauważać. Tak jest zarówno w domu, w pracy, w szkole, na uczelni i w wielu innych przestrzeniach. Nauka i praca są kojarzone z trudem. Wiele osób nie jest w stanie sobie wyobrazić, że w mogą się dobrze czuć w szkole, czy w pracy, a jeszcze mniej osób potrafi sobie wyobrazić, że można się tam dobrze bawić. Możliwe, że mówię w ten sposób, ponieważ dla mnie praca jest przyjemnością. Projekty, które realizuję wyzwalają we mnie dużo empatii, miłości i energii. „Ławica” jest jednym z takich działań.  

Zapraszamy także do lektury rozmowy z artystką o “Cyklooksytocynie”.

Aleka Polis, fot. Iga Dyrda

Aleksandra Polisiewicz (pseud. Aleka Polis) – artystka wizualna tworząca w obszarze sztuki (post) krytycznej oraz feministycznej. Anarchistka, aktywista, eksperymentatorka. W swoich realizacjach posługuje się wideo, fotografią cyfrową, malarstwem, tworzy animacje oraz filmy dokumentalne, a także obiekty i manifesty. Jej (post)krytyczna twórczość otwiera pole do refleksji na temat rekonstrukcji tożsamości, podmiotowości w przestrzeni kontrolowanej przez szeroko pojętą władzę. Podejmuje tematy związane z wykluczeniem oraz nierównością społeczną. Do ważniejszych prac artystki należą m.in. „Bestiarium Podświadomości”, „Matryca”, „IBM Dedicated”, „Wartopia”, cykl protestów „Rosa Rotes”, „Błąd w czasoprzestrzeni”, „krajobrazy przed i po -rewolucyjne”. Działa jako streetworkerka z osobami z niepełnosprawnościami oraz w kryzysie bezdomności.

ŁAWICA

12 maja (piątek), godz 17:00 – wernisaż

13-16 maja, godz 15:30-18:30 – pokazy wideo

Teatr Łaźnia Nowa (osiedle Szkolne 25), Duża Scena

Artystka: Aleka Polis

Osoby kuratorskie: Łukasz Trzciński, Dominik Stanisławski

Współpraca: Krakowskie Centrum Choreograficzne, BailaTon Dance, Stowarzyszenie Gaudium et Spes, Fundacja Wolno Nam, Środowiskowy Dom Samopomocy VITA

Pokazy odbywają się w ramach Cracow Art Week KRAKERS oraz Dni Otwartych Funduszy Europejskich.

Realizacja Aleki Polis w Domu Utopii jest częścią projektu „Sensorium poszerzone” finansowanego ze środków Funduszu Stabilizacyjnego dla Kultury i Edukacji 2022 Ministerstwa Spraw Zagranicznych Republiki Federalnej Niemiec oraz Goethe Institut.

#newsletter
Bądź na bieżąco